Najogólniejsza, najpowszechniejsza i najbardziej pojemna definicja inkluzywności brzmi: „koncepcja, kultura organizacji i praktyka tworzenia środowiska, w którym każdy człowiek – bez względu na tożsamość, płeć, zdolności, pochodzenie i cechy – jest akceptowany i doceniany" [https://www.ey.com/pl_pl/workforce/people-consulting/inkluzywnosc-w-mie…]. Język inkluzywny unika krzywdzących, choć powszechnie stosowanych określeń i sformułowań dotyczących płci, preferencji, sprawności fizycznej i umysłowej, a także form o charakterze etnocentrycznym i rasistowskim. Ważne jest, by każdy uczestnik komunikacji pamiętał o poszanowaniu uczuć i praw pozostałych uczestników. Chcielibyśmy, żeby język inkluzywny nie polegał na unikaniu krzywdzenia innych, ale raczej żeby takie formy w ogóle nie przychodziły mówiącym na myśl. W wystąpieniu zamierzam wskazać zakresy języka, które należałoby zreformować, naprawić, zmienić. To nie tylko tradycyjnie już wskazywane obszary płci, orientacji seksualnej, sprawności – ale też rzadziej przywoływane kwestie wieku (z popularnym „dziadurzeniem"), naukowego słownictwa z zabarwieniem postkolonialnym czy kwestii mniejszości etnicznych, narodowych, regionalnych, językowych. Pragnę się zastanowić nad źródłami pejoratywizacji różnych określeń i szansą na neutralizację języka.
Prowadzący
prof. Jolanta Tambor
Przedmiot
Grupa docelowa